Najpierw z tatą do babci Basi. Później pojechaliśmy do miasta zobaczyć mój przyszły rower. Oczywiście były lody i rurka z kremem. U znajomej taty dostałam zozoli, park huśtawki i powrót do domu na obiad.
Z Tatą wybrałam się w poszukiwaniu niewielkiej stadniny koni przy ulicy Leśnej, po przyjeździe kompletna klapa. Powrót do miasta i przez plac zabaw w Parku Miejskim do domu.
Tato obiecał że zabierze mnie do schroniska dla psów które nie mają domu.Dziś pogoda dobra ciepło i nie wiało i stopniał śnieg.Wróciłam po szkole do domu obudziłam tatę przebrałam się i pojechaliśmy przez osiedle i Park do schroniska.Schronisko jest w naszej dzielnicy a szczekanie psów słychać codziennie w domu.Dużo tam psów w boksach a osobny przeznaczony na kotki.Jest też mały hotel.
Drogą powrotną przez Park znaleźliśmy dziurawe drzewo
Potem pojechaliśmy do przedszkola i odebraliśmy Majkę.
Po obiedzie tatą pojechaliśmy dookoła naszej dzielnicy.Po jeździe polami dojechaliśmy do zagrody a tam moje ukochane konie oraz indyki kozy kury i gęsi.Wokól marketu i powrót do domku.
Wspólnie z tatą pojechałam do miasta.Najpierw Park gdzie zbierałam kasztany oraz oglądałam kaczki,potem zwiedzanie ogródu japońskiego.Pojechaliśmy też do Centrum gdzie tato spotkał kolegów z pracy.Szukaliśmy otwartej cukierni żeby kupić rurki z kremem ale wszystkie były zamknięte.Wróciliśmy do domu zjedliśmy obiad i pojechaliśmy pod podnóżek do gitary bo jutro kolejna lekcja.
Tato zabrał mnie dziś do miasta pokazać remont parku,po drodze nad stawem zobaczyłem rosnące lilie wodne.Podjechaliśmy na basen ale woda bardzo zimna bo nie było słońca.Były lody nawet 2 bo pierwszy mi spadł i super pyszne frytki.
Wspólne zdjęcie.Tato aparat postawił na stosie cegieł: